10.10.14

Francja 5-14.08.2014, cz. 1

Kompan: Natalia
Cel: Le Havre, Etretat, Paryż
Czas: 10 dni
Budżet: 50 euro (z zapasem, ale poszło tyle)

Z Natalią chodziłam do klasy w liceum. I szczerze? Do końca nie byłam pewna czy ze mną pojedzie. Okazuje się, że ona też pewna nie była.
Tą podróż układałam pod nią. A ona lubi Francję. Uczyłyśmy się razem języka, Natalia była na wymianie uczniowskiej.
Zaczęłam od grupy na fb "non-stop w drodze" z postem "2 dziewczyny, ok. 2 tygodni, PL->Francja albo PL-gdziekolwiek-PL", żeby zaserwować Natalii jakąś łatwiejszą wersję.
Pojawiła się opcja wyjazdu na Gibraltar... Z odebraniem nas z Częstochowy. Dziesięciodniowy wyjazd. Z noclegiem. I wyżywieniem... Zbyt pięknie, czyż nie?
Na szczęście ta opcja odpadła samoistnie.
Tak więc Francja! Północ czy południe? Wybrałyśmy północ.
Natalia ma jeden warunek: musi być 'plażowanie'. Okej! Co poleca mama? Etretat, które uwielbiali impresjoniści. Teraz przyjeżdżają tam bogaci paryżanie. Co jest najbliżej z większych miast? Le Havre, największy port w Europie. A jeśli uda nam się znaleźć hosta na CS, Paryż. A z tym to nie tak łatwo. Oto jedna z napotkanych opinii:
ciężko, prawie w ogóle nie odpisują. Lepiej się nie nastawiać na sukces, choć można próbować.
A mi 2 dni do wyjazdu zostały... Trzeba się brać do roboty!
Do tego muszę podesłać Natalii listę rzeczy do zabrania. I zrobić zakupy. I zacząć wysyłać couchrequesty.
I nagle okazuje się, że w tym przerażającym Paryżu da się znaleźć hosta!
Sprawne zakupy spożywcze. Sporo, wytrzymałego i niegniotącego się. Dobry chleb, jabłka, ogórki, marchewki. Pasztet i "coś co wytrzyma w warunkach zdecydowanie niechłodniczych, bo nie ma szans aby chłodniczych uświadczyło". No to pani dała. Kabanosy. Ale jakie! Kupowałam dzień przed wyjazdem. W dniu wyjazdu było już o połowę mniej.
Do tego wszystkiego tyle zupek w proszku, że pewnie będziemy świecić.

Dzień 1

Nie zaspałam!
No dobra. Żartuję... Zaspałam dość sporo. I jeszcze kubka zapomniałam.
Tata dowoził.
Spotkałyśmy się, a dzięki temu, że DK1 rozkopana przekroczyłyśmy ją bez większego narażania życia i ustawiłyśmy się w absurdalnie genialnym miejscu.
Z jednej strony zatoczka dla służb wszelakich, z drugiej, od strony wewnętrznej drogi na użytek Tesco, BP i tym podobnych, praktycznie nieużywany pas.
Komenda:
"Natalia, rozpuszczaj włosy!"
I możemy łapać.
Po mniej niż 10 minutach siedzimy w aucie. Jedziemy z gościem. który dzięki trenowaniu tańca towarzyskiego w młodości, mimo niesprzyjającej temu polityce, zwiedził naprawdę pokaźny kawałek Europy. I był trzy razy żonaty. Też przez taniec towarzyski. A raczej dzięki niemu. Panowie! Uczcie się tańczyć!
Dowiózł nas na zatoczkę zaraz przed bramkami na A2.
Kartka "PO" i jedziemy dalej.W trakcie podróży co chwila leje tak, że najszybszy tryb wycieraczek nie pomaga. No to faaaaaajnie...
Wysadza nas na Orlenie przed Poznaniem.
Od razu pakujemy się pod parasole i szykujemy herbatę. Zaniepokojoną panią pracującą w barze uspokajamy, że nie, nie spalimy wszystkiego i owszem, posprzątamy po sobie.
Nagle dostrzegam znajomą twarz... Nie no. Chyba nie... Po chwili drugą i trzecią.
Proszę państwa, prawie złapałyśmy na stopa kabaret. Dokładniej Kabaret Skeczów Męczących.
Sprawdziłam na fb dokąd jadą... No 60 km to by podwieźć mogli!
A prawie, bo zanim się zebrałyśmy, spakowałyśmy, skorzystałyśmy z WC i zapytałyśmy... Oni odjechali...
Ale lajka na fejsbuczku mam jak im napisałam, że miałam pytać czy nas na stopa nie podwiozą ;)
Taki FEJM.
Spotykamy 2 pary innych autostopowiczów... W tym jedną czekającą już ok 2 h. Póki polskie internety w telefonie publikuję posta na "non-stop w drodze". Zgłasza się kierowca, który chce nas zabrać. Musimy tylko przejechać kilkadziesiąt kilometrów w kierunku granicy. Szybko pytamy pierwszego lepszego kierowcę. I oto jest! Czterech dżentelmenów. Speców od budowy. Jadą na południe Niemiec, gdybyśmy chciały... Chcemy? Nie no. Jednak klify wołają. Podwożą nas na Orlen koło Świecka. A po drodze zjeżdżamy z autostrady do... Biedronki! Wchodzimy po wodę. Wychodzimy z piwem, orzeszkami w pikantnej skorupce, kisielami (ale głupio, że taka jest poprawna forma tego słowa, nie?), 2 paczkami kabanosów, tuńczykiem w puszce, batonami czekoladowymi, kefirem i kilkoma innymi rzeczami.

Na stacji benzynowej czekać mamy około godziny. Spoko! Nie spieszy się nam!

Tyle, że w tym czasie podchodzi do nas Karol.
-Jesteście autostopowiczkami?
-Tak!
-A dokąd jedziecie?
-Docelowo na północ Francji
-A to jak chcecie to mogę was zabrać minimum do Hanoveru...
O proszę! SMS do umówionego kierowcy, że dziękujemy bardzo, ale pojawiła się trochę lepsza opcja i pakujemy się do samochodu.
Karol ma 19(!) lat. Chociaż ja dałam mu 35... Długa historia :D
Jadąc gadamy o wszystkim, dokarmiamy go i razem dojeżdżamy pod Hanover.
Otwieramy piwo, orzeszki i bardzo przyjemnie kończymy dzień
No i się nam kierowca unosi honorem. Nie będziemy spać w namiocie, bo zimno! W trójkę ciśniemy się w szoferce. Faktycznie, gorąco było w nocy. Nie, nie tak! Po prostu okna trzeba było uchylić, żeby się oddychać dało ;)

Rano.
Sprawnie zbieramy się do drogi i jedziemy razem na rozładunek.
A tam nic. Bo okazuje się, że spedytor się mści. Bo raz wyszedł z biura. Z głową na wysokości metra. Trzymany za kark.
Trochę posiedzieliśmy, Natalia zaznała luksusów spania w słońcu na trawie.
A Karol się w końcu rozładował. Ruszyliśmy dalej i koło Dortmundu dzięki CB radiu przesiadłyśmy się do kolejnego kierowcy. Jedziemy do Venlo!
Co się podczas podróży działo nie wiem.. Przespałam :D I to jak komfortowo! Pod mięciutkim kocykiem, na mięciutkim łóżku.
W Venlo tylko się przesiadamy. Również CB radio pomogło. Na wstępie dostajemy arbuza. Potem dalsze dokarmianie słodyczami. Kierowca... Dziwny. Bardzo angażuje się w rozmowę tylko po to żeby nagle maksymalnie podgłośnić lecącą w radiu techniawę.
Do kolejnej ciężarówki przesiadamy się (chwała CB) w Antwerpii.
Razem dojeżdżamy do Calais.
Po drodze zapoznaje nas z problemami dotyczącymi przeprawy z Francji do UK. Otóż nielegalni imigranci pchają się na chama do ciężarówek. Po prostu otwierają tył lub rozcinają plandekę. Bardziej kreatywne osobniki chowają się w zderzakach albo włażą pod owiewki.

On our way to Calais

Docieramy na stację Total licząc na wiaderko internetu... Niestety nie ma tak dobrze.
19 jest... W sumie młoda godzina więc idziemy łapać dalej.
Przed stacją stoją dwa busy na polskich tablicach.

Z ową subtelnością tarana drę się:
-DZIEŃ DOBRY!
na co jeden kierowca do drugiego:
-No mówiłem Ci, że Polki!!!
 Chodźcie dziewczyny grill będzie!
Dostałyśmy piwa, zostałyśmy odkarmione, opowieściami się wymieniliśmy, a do tego dostałyśmy szoferkę na noc.

Następnego dnia wstałyśmy o 9 i dostałyśmy herbatę. Potem kierowca ruszył dalej.
A my? Nas wezwał Carrefour i internety w McDonaldzie.
1/3 ceny całych zakupów poszła na najlepsze ciastka na świecie.
A do tego się wycwaniłyśmy. Kupiłyśmy paczkę makaronu (4 porcje) i dwa słoiczki sosu bolońskiego (po 2 porcje). Et voila! 2 obiady dla 2 osób za niecałe 3 euro ;)
I chyba wtedy uzależniłyśmy się od marchewek...
Wzięłyśmy prysznic i wpakowałyśmy się do busa.

Świeża, wymyta, ani trochę nie 'zniewalająca zapachem' i przeszczęśliwa Natalia :D
Do Rouen jechaliśmy bocznymi drogami. A do tego załadunek. I problemy na firmie. I mandat :/
Trochę przykro, że pierwsza zrozumiana rzecz po francusku to "sto trzydzieści pięć euro" ...
Gdy na wieczór dojechaliśmy do Rouen, od razu został nam znaleziony kierowca jadący do Le Havre. Do tego użyczył nam butlę gazową i (ustawiony przez innych kierowców) oddał nam kurnik <3
(kurnik to potoczna nazwa dla miejsca do spania nad szoferką)
Ciepło, miękko, czegóż chcieć więcej?


6.10.14

Instrukcja obsługi: Budapeszt

Oto pierwszy z serii tekstów zawierających stricte praktyczne informacje.

Jak dojechać?
Autostopem: Jadąc przez Cieszyn polecam trasę Brno - Kuty - Bratysława - Rajka - Gyor - Budapeszt.
Jeśli chodzi o Bratysławę: stacja Jarovce, zaraz za miastem, powinna dawać szansę na bezpośredni stop do Budapesztu. Należy zwrócić uwagę, którym mostem będziecie przejeżdżać Dunaj (znaki nad drogą z nazwą i słowem 'hid' np. Petofi hid, Margit hid).
Blablacar: przejazdy na trasie Cieszyn-Budapeszt już od 30 złotych.

Jak dolecieć?
Ze względu na podniesienie kosztów "opłat administracyjnych", najtańsze loty Wizzair'em kosztują 78zł w obie strony, pod warunkiem uczestnictwa w Wizz Discount Club. Wyloty z Warszawy.
Jeden z najlepszych dojazdów do centrum, koszt to poniżej 10 złotych.
dojazd do centrum: autobus 200, przesiadka na metro stacja Kobanya-Kispest,

Nocleg
Korzystam z serwisu www.booking.com. Szukając 'last minute', na wieczór przed rezerwacją, znalazłam siedem hosteli, w których cena za trzy noce wynosiła 20 euro lub mniej.
Ja osobiście uwielbiam Avenue Hostel. Dobra lokalizacja, śniadanie w cenie, rezerwacja bez karty kredytowej. Każde łóżko w dormitorium ma zasłonkę, półkę, lampkę oraz 2 "gniazdka". Bez dopłat za pościel czy też ręczniki.

CouchSurfing. Działa bez problemu.

Spanie na dziko. Klasycznie polecane jest Wzgórze Gellerta.

Transport publiczny
Świetnie rozwinięta sieć komunikacyjna, w tym 4 linie metra. 1/żółta linia metra to drugie najstarsze metro w Europie (zaraz po metrze Londyńskim). Z kolei linia 2/czerwona jest położona najgłębiej. W pewnych miejscach przebiega ona na głębokości 50-60 metrów.
Maszyny biletowe prawie na każdym przystanku, możliwość nabycia biletu u kierowcy tylko na niektórych liniach. Bilet kasujemy po wejściu do tramwaju/autobusu, lub też przed wejściem na stację metra. Jeden bilet=jeden kurs, z wyjątkiem metra, tu możemy zmieniać linię póki nie wyjdziemy na powierzchnię.
Bilet jednorazowy: 350HUF (ok. 5zł, kupowany u kierowcy jest droższy: 450HUF/6,5zł)
Bilet z jedną przesiadką: 530HUF (ok. 8 zł, maszyna/kasjerka wydaje )
Bilet dobowy: 1650HUF, czyli około 23zł, opłaca się już przy 5 kursie.
Możliwość zakupu bloczku 10 biletów: 3000HUF (ok. 42zł)
Bilety kasuje się zawsze. Info od mieszkańców: kontrolerzy są bezlitośni i nie mówią w żadnym języku obcym, a kary wysokie.

UWAGA zdumiewająca sprawa ;) Studentom z ważną legitymacją ISIC, w przypadku pobytu powyżej 2 dni opłacalne jest nabycie biletu miesięcznego za 3450HUF(niecałe 50 zł).
(dzięki Michał ;) )

Jeśli chcecie skorzystać z basenów termalnych, opłaca się karta BudapestCard. Kosztuje około 4500HUF(ok.65zł), za 24h. W cenie wejście do term, darmowy transport publiczny i wejście do kilku muzeów,

Ciekawostka: Wsiadając w tramwaj numer 2, jadący po pesztańskiej stronie Dunaju, można w około 30 minut zobaczyć takie atrakcje jak Parlament, Most Łańcuchowy i Wielka Hala Targowa, po stronie Pestu oraz Wzgórze Gellerta, Zamkowe, Kościół Macieja i Basztę Rybacką po stronie Budy.

Wymiana walut
Nie należy wymieniać euro na forinty jeżeli różnica w kupnie i sprzedaży jest większa niż 15HUF.
Euro to OKOŁO 300HUF. Kurs jest stabilny, ale zdarzają się kilkunstoforintowe różnice.
Złotówki można wymienić w każdym kantorze.

Poruszanie się po mieście
Na czerwonym świetle się nie przechodzi. Nie ważne że nic nie jedzie.
Jeśli sygnalizacja świetlna nie działa należy próbować nawiązać kontakt wzrokowy z kierowcą nadjeżdżającego samochodu i jeśli ten zwolni przejść. Należy kierowcy podziękować przez podniesienie ręki.

Woda
Kranówa. Naprawdę. Jest czysta, smaczna, a butelkę można uzupełniać w wielu punktach miasta.
W przypadku kupna ważny jest kolor nakrętki:
różowa: niegazowana
zielona: lekko gazowana
niebieska: gazowana

Chwyty marketingowe, oszustwa i nie-oszustwa, na których można stracić kasę.
W obiegu nie występują monety 1 i 2HUF, a mimo to ceny zawierają końcówki "0,99".
Kasa nabija wartość 100, a wynik końcowy z paragonu zaokrągla do 5.
Uwaga na banknot 200HUF, od dawna wycofany z obiegu.
Płacąc za posiłek nie należy mówić "dziękuję", jeśli chce się odzyskać resztę. Należy podać pieniądze, poczekać na resztę i dopiero wtedy podziękować. Mile widziany napiwek 10-15%.
Uwaga! Banknoty 1000HUF muszą mieć hologram.

Jedzenie i picie
Gulasz nie powinien kosztować więcej niż 1200HUF.
Langosz w wersji bogatszej w składniki to około 600HUF. (Mieszkańcy polecają Retro bufe przy stacji metra "Arany Janos utca")
Pizza na kawałki ok. 250 HUF za 1 oraz 400HUF za dwa. Tu info od Włocha. "Pizza slices" przy ulicy Nagymezo, według niego smakuje jak prawdziwa włoska ;)
Świeże warzywa i owoce warto zakupić w Wielkiej Hali Targowej. Można tam dostać również pieczywo i wyroby masarskie.
Najlepiej jak najdalej od głównego wejścia. I lepiej w lewej części hali.
Najniższe ceny są w lokalach znajdujących się w dzielnicy żydowskiej. (jej granice wyznaczają stacje: Oktogon, Blaha Lujza ter, Astoria, Deak Ferenc ter, Szent Istvan ter.)
Za piwo w lokalu płaci się około 510HUF.
Wina w sklepach dostępne już od około 400HUF (w prawie każdym sklepie otworzą wam butelkę)
Nie należy jeść ani kupować blisko Dunaju (granicę wyznaczają takie ulice jak Bajcsy-Zsilinszky utca czy Karoly krt.)

Co kupić?
Paprykę: suszoną, sproszkowaną, słodką i ostrą, oraz w formie pasty,
Wino, te dobrej jakości zaczynają się już od kilku euro.

Co warto zwiedzić?
Tak naprawdę Budapeszt wystarczy oglądać 'z zewnątrz'.
Parlament, Most Łańcuchowy, Bazylika św, Stefana, Baszta Rybacka, kościół Macieja, Pałac Habsburgów to absolutne must see. Warto wziąć udział w Free Walking Tour. Młodzi przewodnicy, wycieczki konkretne i zabawne. Możecie od nich wziąć mapki centrum Budapesztu.
Całość oparta na napiwkach.
Wycieczka ogólna startuje codziennie z Vorosmarty Ter, o 10.30 i 14.30, trwa około 2,5-3 godziny.
Można też wziąć udział w wycieczkach o komunizmie, oraz po dzielnicy żydowskiej (ten sam punkt, 15.30), albo w wycieczce po pubach: 2 shoty w cenie, w każdym lokalu zostaje się na jedno piwo.
Koniecznie należy wejść na Wzgórze Gellerta po zmierzchu.
Można odwiedzić też Wyspę Małgorzaty.

Ponadto:
można skorzystać z możliwości wyjazdu do Szentendre (czyt. Sentondre), porównywanego do Kazimierza nad Wisłą. Mając bilet 24 lub 36 godzinny dopłacamy tylko 310HUFx2.
Tutaj można obejrzeć relację Jakuba Porady z wizyty w Szentendre

Baseny termalne
W Budapeszcie istnieje 14 kompleksów basenów termalnych, część to dawne tureckie łaźnie. Największy kompleks to termy Szechenyi. Niektóre termy oferują wejścia nocne (23:00-4:00), niektóre w tygodniu nie wpuszczają kobiet.
Najlepiej mieć własny ręcznik, te dostępne w termach:
1)kosztują
2)są kiepskiej jakości

Jak wyjechać/wrócić?
Metro 4 do końca, stacja Kelenfold vasutallomas. Wyjście w stronę przeciwną do głównej części dworca (po wyjściu ze stacji w budynku dworca widoczne są mapy).
mapa
Należy ustawić się na wyjeździe spod McDonalda lub na wjeździe na stację OMV.
Można łapać zarówno na Bratysławę, jak i na Wiedeń. Ostatnia stacja wspólna (Mol z restauracją Marche) znajduje się około 4 km przed rozjazdem na Wiedeń i Bratysławę. (mapa)
Potem już tylko do Rajki lub na stację Bratysława Jarovce. A stamtąd nie powinno być problemem złapanie tira bezpośrednio do Polski.