20.12.14

10 rzeczy, które zaskoczyły mnie w Londynie.



No właśnie: czym Londyn mnie zaskoczył?
Jedna z najpopularniejszych stolic świata. Stylowa, pełna artystów i biznesmenów. Chociaż wyobrażenie o Londynie w wielu aspektach miałam inne. Nie zakochałam się jeszcze w tym mieście, ale na pewno dam mu drugą szansę.
Ale do rzeczy:

1. Kameralność




To był pierwszy szok. Niska zabudowa i sporo wąskich ulic. Nawet w środku dnia odchodząc kilkadziesiąt metrów od głównych arterii miasta można znaleźć względny spokój. Londyn nie przytłacza, no chyba, że pchamy się na główne ulice w godzinach szczytu.

2. Cena komunikacji miejskiej... i pozostałe ceny też



Wiem, wiem. Dostanę od części podróżujących opiernicz, że jak się nie ma na wyjazd to się nie jedzie. Ale tak na serio: 25zł za jednorazowy bilet? Kasa na drzewku nie rośnie, z nieba nie spada, a ta wyciągana ze ściany JEDNAK NIESTETY ma pewien limit. A ceny Londyńskie zdecydowanie bolą w portfel.

3. Ruch lewostronny



Dobra. Sam w sobie nie był zaskoczeniem. Ale to jak szybko da się przestawić? Potężnym. Spokojnie od razu radziłyśmy sobie z jeżdżeniem nie po tej stronie drogi... Jedynie skręt w prawo bywał czasem kłopotliwy. Fajna rzecz: Anglicy wiedzą, że reszta Europy patrzy na pasach w lewo więc co zrobili?



4. Ogrom



Może i Londyn jest kameralny, ale wymiary ma naprawdę niesamowite! Ponad 1600 km2 (różne źródła podają różne dane). Trzy razy więcej niż Warszawa. Piętnaście razy więcej niż Paryż.
Mieszkałyśmy w drugiej strefie komunikacji miejskiej a i tak dojazd do Tower "autostradą rowerową", jadąc szybko jak się da, zajmowało nam ponad ok. 30 minut. Stref komunikacji jest sześć.

5. Muzea



Wstęp za darmo i to dla wszystkich. Nie można się wymigać. Bogate kolekcje, świetne wnętrza. Czego chcieć więcej?
Tylko lenie i ignoranci odpuściliby londyńskie muzea.
Ja miałam okazję odwiedzić trzy: Tate Modern, Galerię Narodową i Muzeum Historii Naturalnej.
Podczas wizyty w Muzeum Historii Naturalnej bardzo żałowałam, że moja mama nie ma pod ręką takiego właśnie muzeum, jako pomocy naukowej. Dla pań najciekawsze mogą być gabloty z oszlifowanymi i nieoszlifowanymi kamieniami półszlachetnymi i szlachetnymi. A główny hol? Sprawia, że człowiek czuje się bohaterem cyklu o Harrym Potterze... tyle, że w towarzystwie sporawego dinozaura ;)

6. Andrew z Free London Walking Tour


Dotychczas najlepszy z przewodników wycieczek, które miałam okazję odbyć.
Bo czy wiedzieliście że Buckingham Palace był uznawany za tak brzydki, że wprowadziła się do niego dopiero królowa Victoria i to tylko dlatego, że chciała się wyprowadzić od matki? Albo, że Jerzy VI oświadczał się Elżbiecie trzy razy zanim w końcu go przyjęła? A książę Karol, kiedy dojdzie do władzy może wybrać jedno ze swoich imion, czyli: Karol, Filip, Artur, Jerzy. Co oznacza, że jest 25% szans na to, że Wielką Brytanią władać będzie król Artur.

7. Sztuka - WSZĘDZIE



Iluzjoniści, skrzypkowie, gitarzyści, zespoły jazzowe, wszelkie formy performance. Zwłaszcza wieczorami Londyn brzmi i prezentuje. I łatwo zauroczyć się tą atmosferą.
Z tym panem się nawet wyginałam ;)


8. Czwarty postument przed National Gallery



To jedyny, na którym nie stoi posąg konny. Co roku inny artysta coś na nim 'ustawia'. W kilka lat temu grupa artystów postanowiła, że na postumencie powinien stać człowiek. Żywy. Więc powstała lista, na której można sobie było zarezerwować jedną godzinę i potem trzymając wartę na pomniku robić cokolwiek. Demonstrować. Stać na jednej nodze. Jeść. Spać. Grać na czymś. Nawet dłubać w nosie, chociaż nie wydaje mi się, żeby ktoś z tej opcji przez godzinę korzystał.
I tak przez cały rok, 365 dni, 24 osoby dziennie stały na postumencie.
A w tym roku stoi tam kobaltowy kogut stworzony przez Katharinę Fritsch.



Program ten nazywa się "Fourth Plinth" i można o nim poczytać tu.

9. Fasady lokali



Piękne. Eleganckie, często wyłożone drewnem. A to liternictwo! Każdy kto choć odrobinę siedzi w typografii zazna wręcz nieziemskich rozkoszy widząc choćby napisy na tablicach wystawianych przed lokale. I nigdy nie wyskoczył mi znienacka koląc w oczy Comic Sans!
Ale to tam takie... Zboczenie zawodowe ;)


10. Deszcz




Niby każdy wie: w Londynie pada. Ale jakoś myślałam zawsze "nie może być aż tak..", "na pewno dużo w tym przesady" ... I niestety. Każdego z 4 dni pobytu padało chociaż trochę. Czasem więcej niż trochę.


Ze względu na fakt, że z wyjazdu z Londynu, dostałam całe sześć zdjęć tekst ilustrowany jest zdjęciami znalezionymi w google. Część z nich zaczerpnęłam z bloga "Tambylscy", który bardzo polecam. Oraz stąd , stąd , stąd , stąd , stąd i z wielu wielu innych lokalizacji.
I tak: jaram się dodawaniem filmów z youtube :D